Leje! Niestety już kolejny dzień. My się bardzo nie przejmujemy, bo jakimś cudem udaje nam się zrealizować wszystko: po lekcjach poszliśmy w góry (prawie wszyscy), a ścisłe grono, które zostało nadal wprawiało się w robótkach. Nawet chłopaki powoli połykają bakcyla. Po kolacji dalszy ciąg rozgrywek w tenisie stołowym, ale najwięcej emocji przyniosły kalambury. Niezwykle przyjemnie jest słuchać, jak te nasze dzieciaki mówią po angielsku, z jaką łatwością przychodzą im kolejne dziesiątki słów wysypywane jak z rękawa w ferworze rozgrywek. DUMA!!!